Magdalena Wojtczak – Sekretarka planu filmowego
Ty, patrz, to jest fajna robota - dwie statystki wskazały na mnie, gdy przechodziłam z klapsem w ręku, raportami i ...
Ty, patrz, to jest fajna robota - dwie statystki wskazały na mnie, gdy przechodziłam z klapsem w ręku, raportami i ...
W tradycji chińskiej los człowieka jest wypadkową trzech naturalnych sił SAN CHAI ? trzech rodzajów szczęścia. Przede wszystkim istnieje TIEN...
Aniela Amorowicz-Skurwiel to sześćdziesięcioletnia profesor – szefowa Katedry Relacji Miłosnych na UŚ. Porzucona przed dwudziestoma pięcioma laty przez niewiernego męża...
Ty, patrz, to jest fajna robota – dwie statystki wskazały na mnie, gdy przechodziłam z klapsem w ręku, raportami i stoperem na szyi. To była dwunasta godzina pracy, szósty dzień z rzędu. Reżyserem był debiutant, młody Amerykanin, który wybrał sobie nasz kraj na realizację swojego pierwszego dzieła filmowego. Kręciliśmy scenę klubową – dziesiątki statystów, stroboskop i kłęby dymu, czarna noc i zimno. Rzeczywiście – klaps w ręku może odjąć lat i dodać seksapilu, ale odpowiedzialność z nim związana – wręcz przeciwnie. Nie zatrzymałam, się żeby im to wyjaśnić, gdyż biegłam. Biegłam, ucząc się po drodze kostiumów statystów, zapamiętując ich twarze, szukając igły w stogu siana, czyli ewentualnych wpadek. I znalazłam. Jeden ze statystów w koszulce w paski wybrany został do dwóch ujęć sceny – pasażu, w którym kamera „przepływała” wśród gości klubu, zaczynając od jego postaci oraz finale, gdzie w vip roomie główny bohater bawił się w jego towarzystwie. Tak więc jeden człowiek w tym samym czasie znalazłby się w dwóch miejscach.